Koniec
Odbyło się zakończenie roku w KHGS. Swoją drogą, przez sześć lat byłam przekonana, że skrót szkoły to KGHS. Lepiej późno niż wcale? #matkaroku
Jakubek skończył szkołę na dwójkach, nie dostał żadnej nagrody, wyróżnienia, dyplomu, nic, czym można by szpanować na blogu. Nie szkodzi. Na pewno fajnie jest widzieć swoje dziecko obsypane nagrodami i dyplomami, których nie może unieść - ale Jakub nie jest tego typu dzieckiem, po prostu. Jakub potrzebuje znaleźć swoje jedno konkretne miejsce na świecie, w którym może być wybitny. Jeszcze nie znalazł - ale znajdzie. Nie teraz, to później. Przeciętny to on na pewno nie jest.
Dzieci przygotowały na zakończenie skecze - tutaj Kubeł rzeczywiście odcinał się od reszty, scena jest zdecydowanie miejscem, gdzie czuje się najlepiej. Dobrze. Jego gimnazjum robi prężny teatr, będziemy go pchać. Chcemy też, żeby chodził do wieczorowego polskiego gimnazjum, które zresztą też ma teatr - będzie to co nieco masakra czasowa, z dojeżdżaniem wieczorem na zachód Berlina - nie szkodzi. Szkoda byłoby stracić te sześć lat, kiedy Kubeł zapychał jak górnik na szychcie w dwujęzycznej szkole, a jak Jacek też przejdzie do niemieckiej szkoły, w pół roku przestaną mówić po polsku - znamy z przedszkola. Więc będziemy dręczyć. Ile wytrzyma, tyle wytrzyma. Spróbować warto.
Na zakończenie dzieci dostały też album ze wspomnieniami ze szkoły - m.in. jest tam odcinek "Ja za 20 lat". Kuba napisał zupełnie obłędny kawałek o domu w Kanadzie nad jeziorem, z papugą, kotem, pająkami i wielkim lustrem w piwnicy, przed którym może rozmawiać sam ze sobą. Wskanuję toto i wrzucę, ale nie dziś. Dziś nie mogę nic.
Nie dotało do mnie, że kończymy jakiś ważny etap w życiu, pewnie dlatego, że we wrześniu i tak trochę wrócimy - Jacek ma jeszcze rok przecież. Niemniej, może powinnam jakoś bardziej, jakoś intensywniej - większości ludzi, z którymi dziś gadałam, pewnie nie zobaczę nigdy więcej. Może. Nie dałam rady. Zabraliśmy zabawki i poszliśmy do domu. Kuba - na zawsze.
Bez żalu.
Teraz wakacje, a po wakacjach nowa szkoła. Na myśl o tym wszystko zawiązuje mi się w ciasne supełki. Niemniej. Na razie nic. Przerwa. Potem zaczniemy się martwić od początku.