Blog przymiera nie dlatego, że nic się nie dzieje, tylko właśnie bo dużo się dzieje. Dzieci nam się jakoś skończyły, trudno opisywać wygłupy tych prawie-facetów, ale są to dwaj bardzo interesujący goście, więc można troszkę aktualniej.
Przede wszystkim: Kuba rysuje.
Po strasznych latach podstawówki, kiedy Kuba z plastyki miał tróję, bo "tu krzywo narysowałeś", trafiliśmy wreszcie na pana T. W czasach koronowego homescoolingu pan T. polecił narysować dzieciom komiks, i Kuba narysował komiks. Kopara nam opadła. Szczęśliwie pan T. jest najwyraźniej bardzo dobrym nauczycielem, walnął Kubie celujący na świadectwo i Kuba rysuje teraz cały czas, oraz robi maski - jeszcze o tym będzie. Ale dobra, na razie komiks:
Poza tym, Kuba eksperymentuje z farbami, tutaj próbka - aż oprawiłam ten obrazek, tak mi się podoba. Fajny taki synek, który maluje i wogle :)
Jacek zaczyna ósmą klasę, ze znakomitych wieści: pani od francuskiego odeszła, oraz Jacek zaczyna polski jako język obcy - mamusia zmusiła go, żeby wybrał. On sobie nie zdaje sprawy, jak dobrze mówi po polsku, mam nadzieję, że będzie miał przynajmniej jeden przedmiot za darmo w górmym pułapie. Jacyś też potrzebuje, żeby go ktoś docenił.
Jeśli chodzi o rodzinne przypadłości, rodzice zdecydowali się wreszcie na ostatni Wielki Krok, czyli wymianę ogrzewania. Spoko, wymiana ogrzewania nie jest straszna sama w sobie - płaci się worek złota i nerkę, przychodzą panowie i wymieniają ogrzewanie. Niestety, chorzy psychicznie rodzice postanowili przy tej okazji przebudować cały parter, a to już jest poważniejszy przypadek. Na przykład: mamy pomieszczenie, które było sypialnią, jest warsztatem, a będzie salonem. Albo mamy pomieszczenie, które było salonem, ale będzie sypialnią. Albo pomieszczenie, które było warsztatem, ale będzie łazienką... I tak dalej. Ale jak już skończymy, to ojacie, ale pięknie będzie.
Jutro zaczyna się szkoła. W samą porę, gdyż....